Mój rowerowy rok ubiegły… (2017)

Mój rowerowy rok ubiegły… (2017)

Postanowiłem podsumować mój rowerowy rok 2017. W sumie, to ostatnie 4 miesiące, bo systematycznie zacząłem jeździć pod koniec sierpnia. Nie pamiętam nawet jak to się stało, że wsiadłem wtedy na rower, ale od razu jakoś się wkręciłem. Na dodatek zacząłem to robić systematycznie. Rano, przed śniadaniem, przed pracą – na dzień dobry.

Nigdy bym nie przypuszczał, że będę nastawiał budzik i śmigał przez pola. Rano? Wysiłek? Przed kawą? A tu proszę, spodobało mi się i to bardzo. Nawet kiepska pogoda mi nie przeszkadza. Takie poranne przejażdżki dają niezłego pałera na resztę dnia. Na dodatek poprawia się kondycja, a oczy mogą nacieszyć się wschodami słońca. W całym swoim życiu nie widziałem chyba tylu wschodów, co w końcówce tego roku. Niektóre udało mi się uwiecznić Iphonem, tak jak pozostałe epizody z moich porannych treningów. Powstał taki mały pamiętnik, którym postanowiłem się podzielić, a może zainspirować do jeżdżenia i focenia.

Przepraszam, za jakość zdjęć, ale robione były szybko, drżącą od wysiłku ręką, bez obróbki. Część opatrzona jest „ozdobnikami” z relacji w Instagramie. Zapraszam na wirtualną przejażdżkę ze mną.

Aaa! I wszelkiej pomyślności w nowym roku. Niech będzie dobry i wyjątkowy. No i nie siedźcie w domu.