Szmaragdowy skarb Skarbka.

Są takie dni, że aż nie chce się siedzieć w domu. Zwłaszcza, że dzisiejsze słońce, które (jak to mówią komentatorzy sportowi) „wróciło z dalekiej podróży”. Świeci i jest pięknie. Pięknie i kolorowo, bo jesień raczy kolorami.
A może by tak na grzyby…?
No to w drogę.
Ale zamiast grzybów, na celowniku Jezioro Szmaragdowe w Szczecinie-Zdrojach, które powstało w miejscu starej kopalni kredy.
Niektórzy szukają Złotego Pociągu. Ja mam ochotę na coś lepszego, bo… jak głosi miejscowa legenda: Dawno, dawno temu, w wieku XIV, a właściwie na jego początku, gdy uruchomiono w okolicy pierwsze kopalnie, grasował w nich chciwy i złośliwy duch zwany Skarbkiem. Przez długi czas nagromadził on ogromne bogactwa, które ukrył pod ziemią. Schowek znajdował się właśnie u podnóża południowego urwiska. Gdy kilof górnika odsłonił owe bogactwa, Skarbek zalał wszystko wodą. I po sprawie. Mamy w Szczecinie sztuczne jezioro.
A oficjalna wersja jest taka, że w 1925 roku natrafiono na warstwę wodonośnych piasków. Kopalnia Katharinen Kreidegrube, bo tak się nazywała, została zalana przez wodę wybijającą ze ściany wyrobiska. Na szczęście wszyscy z ówcześnie pracujących robotników zdołali się uratować. Ponoć na dnie jeziora wciąż znajdują się pozostałości górniczych maszyn i urządzeń.
Dzisiaj Skarbka, ani jego skarbu nie odnaleźliśmy. Za to napotkana Pani Jesień (w pełnej krasie rzecz jasna) obdarowała nas szczodrze przeogromną ilością złota.
Było wszędzie. Nad głowami…
Pod nogami…
Spadało z góry na dół…
A czasami na odwrót…
Podsumowując – całkiem przyjemne miejsce na focenie. Trochę dużo ludzi, ale co się dziwić – słoneczna niedziela. Niestety zbyt późno tam trafiliśmy – słońce było już za nisko, by w pełni rozświetlić ścianę drzew wokół jeziora. Za to las na wzgórzu szalał jesiennymi kolorami i światłem nisko operującego słońca.
Korci, by wrócić tu o innej porze…
P.S. A na koniec coś w kategorii 18+ 😉
You must be logged in to post a comment.